czwartek, 28 lutego 2013

*** no romance ***

Otacza mnie nadmiar
Nadmiar informacji, ludzi bez sensu, śmieci
Nadmiar wyborów, pokus, emocji
Nadmiar tak, chociaż powinno być nie
Fejsbuka skroluję najwyżej dwa razy w dół
Słucham tylko 3 ulubionych piosenek
Nie czytam onetu i nie oglądam wiadomości
Radio wyciszam
Szukam azylu, dla chcących mniej
Którzy chwilowo bardziej nie są niż
Z wygodnym łóżkiem, foyer we włoskich marmurach, ogniem skwierczącym w kominku ze stali
I ciszą
Ciszą z echem
Od której zatęskniłabym za dzwonkiem telefonu




fast love

Podobno to kobieta wybiera sobie mężczyznę.

Ja najbardziej lubię, jak mężczyzna przywiera blisko ciałem, kolanem rozchyla uda, a rękoma błądzi na oślep po szyi, brzuchu, plecach - jakby robił to pierwszy raz, chociaż tak naprawdę doskonale wie, gdzie chce trafić. Oddycha szybko, całuje powoli, centrymetr po centymetrze.
Prosząc o pozwolenie nie pyta o nie wcale.

Pożądanie pachnie męskimi perfumami, które ulatują rano, pozostawiając mgliste wspomnienie paru milych słów, przelotnych wspomnień i kilku złamanych postanowień.
Bardziej żałuje się tego, co się zrobiło czy tego, co mogło się wydarzyć?

wtorek, 26 lutego 2013

w między czasie podtrzymuję funkcje życiowe

Podczas nieznośnie wydłużającego się oczekiwania na zamówione danie,
Z jednego z modnych lokali wypadła panna.
Wypadła to nie przenośnia.
Patrząc na nią chyba wszystkim wirował świat.
Kelnerka sugestywnie szyderczym uśmiechem skomentowała zajście.
Wypiłam łyk Chardonnay i pomyślałam, że kobieta nigdy nie powinna iść chwiejnym krokiem.



poniedziałek, 25 lutego 2013

efekt Pigmaliona

Jako dziecko marzyłam
O nieszczęśliwej miłości.
Z porywami serca i jego łamaniem.
Bohaterzy moich wyobrażeń umierali i powstawali
Z miłości.
Jak Feniks z popiołów.
Gdy byłam starsza desperacko chciałam mieć kogoś tylko dla siebie.
Na siłę schować przed światem Ciebie, siebie,
W toksycznej idylii tych dwoje
Miało trwać bardziej wbrew niż pomimo.
Choć w końcu razem zaczęło znaczyć osobno.
Gdy jedna miłość trzyma w przeszłości,
A kolejna wyrywa do przodu
Serce okazuje się całkiem pojemne
Jak meble z Ikei.
Bo
Miłość łaskawa jest, cierpliwa jest.
Ale nie lubi tłoku i nocy dzielonych na dwoje.
Takie historie nie mają happy endów.
Kończą się przedostatnim kłamstwem.
Ostatnie lepiej zostawić dla siebie
Jak kulę.
W razie ostatecznym pociągnij za spust i powiedz, że było warto.
Że to wszystko miało sens.
Choć pewnie od początku nie miało żadnego.

Do dzisiaj nie wiem.
Czy można kochać każdego dnia tak samo mocno,
Bez wątpliwości, pytań bez odpowiedzi
Kochać całą noc, kochać tak samo, jak za pierwszym razem
Kochać się i chcieć więcej
Ciągle głodnym być i celebrować siebie nawzajem.
Po kawałku poznawać się i nigdy nie nauczyć.
Bez przelotnych myśli, że nic nie trwa wiecznie.
Że z kimś innym
Inaczej, lepiej, może? Ale napewno inaczej.
Od jutra na zawsze.
Albo tylko na chwilę.
Kolekcjonować pierwsze razy
W klaserze bez wspólnej przyszłości.



piątek, 22 lutego 2013

kiedykolwiek, byle nigdy

Chyba dobrze jest przeżyć wielką, toksycznie idealistyczną miłość, graniczącą z obłędem, z kłótniami, od których się umiera i momentami pomiędzy nimi, w których żyje się w świecie nigdy nieziszczających się marzeń i fantazji.
Wtedy wiadomo, jak smakuje szaleństwo.


sobota, 16 lutego 2013

w życiu najbardziej boję się desperacji

I nagle orientujesz się, że spędzasz sobotni wieczór, na kanapie, wtulona w najlepsze na świecie ramiona,
chociaż w każdej innej sytuacji szalałabyś w klubie, ze znajomymi, z kieliszkiem wina w ręce jako pani świata.
Zmiana statusu na 'bycie w związku' jest trudna.
Trzeba poznać siebie od nowa.
Poznać swoje granice, wzloty i upadki, bo obok jest druga osoba.
Pewnie mogłabym w innej sytuacji umieścić kilka zdjęć na fejbuku z modnych miejsc, w których warto bywać, ale dobrze mi w moim azylu, w którym przez pół soboty piekliśmy kurczaka na butelce piwa.
Bez słitaśnych fotek.
I tak właśnie wszystko się zmienia.
Słowo bliskość nabiera innego znaczenia, bo nie chodzi już o kolejne zdobycze i udowadnianie sobie własnych możliwości, ale o bycie z kimś na co dzień, bez szpilek, ułożonych włosów i makijażu.
Co dla mnie nie jest łatwe.
Bo lubię mieć wszystko po swojemu.
Lubię mieć dystans i nie przywiązywać się do nikogo.
To daje stabilny grunt pod nogami.
Pół swojego życia skupiałam się na niepotrzebnych rzeczach, na nieważnych ludziach, w których widziałam  królów mojego świata.
Przez różne moje przygody i doświadczenia ciągnęłam swoje dwa psy, które nie raz były moją jedyną ostoją. Trzymały mnie w pionie, gdy miałam buntownicze zapędy.
Finalnie okazywało się, że i tak najlepiej jest budzić się we własnym łóżku, samemu zbierać myśli, a jedzone w szlafroku śniadania najlepiej smakują we własnym mieszaniu.
I to mnie dziwi, że nie wyłapałam momentu, w którym wolę być razem, niż w swojej samotni.
Gdy przyzwyczaiłam się do wspólnego zasypiania, do myślenia o kimś i czyimś myśleniu o mnie.
Do kogoś, kto nie raz z boku patrzy na mnie, jak się miotam i histeryzuję, po czym przytula, całuje i w cudowny sposób rozumie.
I życie płynie dalej.



niedziela, 10 lutego 2013

Do czego służy niedziela?

Niedziela to ten moment,
w którym dziecko prl'u
wychowane na trzepaku
w epoce pierwszych gum Turbo
i skakania na majtkowej gumie pod blokiem
Dziś, w czasach iP5 i PS4 (niebawem...)
odkrywa planszówki.


sobota, 9 lutego 2013

słodzić, pieprzyć, słono płacić

Ta sama kobieta
w rękach drugiego mężczyzny
może być zupełnie inną kobietą.

Wszystko zależy
od tego
Czyje ręce ją dotykają
I czyimi słowami sobie nabija głowę


wtorek, 5 lutego 2013

ekscytacje, szał, pożądanie i inne wydarzenia.

Gdybym miała powiedzieć, co jest najważniejsze dla mnie w związkach, to poczucie, że jest się dla kogoś kimś ważnym. Może nie najważniejszym, ale ważnym.
I w drugą stronę - bycie z kimś, kto jest ważny.
Pomiędzy miłościami, miłostkami i nic nie znaczącym wspólnym przebywaniem ze sobą razem, trochę więcej niż z nieznajomym, a trochę mniej niż z kimś, za kim warto ociec chociaż jedną łzą bywają chwile, w których umieramy, bądź rodzimy się na nowo. 
Dzięki komuś, ktoś dzięki nam.
Uczucia są chwilą, czuć je przez moment, godzinę, góra dwa dni. A później po prostu się jest.
Razem, osobno, samemu, obok siebie.
Może być dobrze, nawet jeśli jest źle.
I może być źle, nawet jeśli wydaje się, że jest dobrze.
Ale uczucie bycia dla kogoś ważnym zostaje.
Zostaje nawet jeśli happy end oznacza pójście w swoją stronę.

Być z kimś, dla kogo jest się nic nie znaczącym pyłem pod butami, to przykre uczucie. 
Rozstawać się z kimś, kto świata poza nami nie widzi, to bolesne uczucie. 
Istnieć na co dzień obok kogoś, kto jedyne uczucia, jakie wzbudza, to pragnienie ucieczki - to najgorsze uczucie na świecie. 
Tak różne od tego, gdy wspólne grzanki na śniadanie, kawa pita na mieście, pocałunki na mrozie aż do pierzchnięcia ust i mokra od miłości pościel -  to wszystko składa się na codzienny, naturalny cykl szału, niecierpliwości, ekscytacji i podnieceń.


niedziela, 3 lutego 2013

robal story.

Katarzyna Bosacka - w jednym z odcinków 'Wiem, co jem', po zjedzeniu przyrządzonego robala (jako źródła drogocennego białka) - cytuję: "lepsze od penisa".

To całkiem niezła rekomendacja dla robala ;)

Miłego wieczoru
Najlepiej o smaku czerwonego wina.