wtorek, 29 marca 2011

Dobrze jest mieć taką wewnętrzną wolność, być sobie samemu całym światem. Nie budować na innych życia, nie przywiązywać się. Poprostu być tu i teraz. Z otwartym umysłem tak samo otwarcie i z zaufaniem przyjmować te dobre, jak i te złe chwile. Poprostu być. Bez względu na to, co wokoło się zmienia...

niedziela, 27 marca 2011

Wszystko i nic
Jest i nie jest tak, jak być powinno.
Czasem zastanawiam się,
Czy dana partia szachów z góry skazana jestna porażkę
Czy to zawsze zależy od rozgrywającego...?
Niecierpliwe palce błądzą po ciele
Szukając tych chwil,
W których nie ma tego, co było, ani tego, co będzie,
Jest tylko teraz.
Myśli pijane od wina i wyobrażeń
Kreują inną Mnie.
Bez winy i wstydu dotykam siebie najprawdziwiej,
Najmocniej.
Zanim zasnę
Ulecę do góry i opadnę miękko obok...

wtorek, 22 marca 2011

sushi musi.

Dobrze mi ostatnio wychodzą te skłoszowe męskie wieczory, ponieważ mogę się zwyczajnie w spokoju naobjadać. Właśnie leżę błogo ociężała w łóżku i nawet palcem jeśli ruszam, to tylko od niechcenia. A oni tam za tą piłeczką biegają... A ja tutaj sobie leżę.

Wychodząc dzisiaj z pracy późną nocą zastanawiałam się jaki jest dzień. I w duchu liczyłam, że to chociaż środa. Dawno się tak okrutnie nie pomyliłam...  
Codziennie rano wstaję, wychodzę do pracy, pracuję, wracam i przez cały ten czas towarzyszy mi myśl, że jak tylko wrócę, to od razu idę spać. Później wracam, oczywiście spać nie idę, a od rana zaczynam dokładnie od nowa myśleć, że jak tylko wrócę to...




poniedziałek, 21 marca 2011

Zimo baj baj
I przyszła wiosna. Niedźwiedzie polarne nie mają tyle szczęścia.

Przyszła wiosna a wraz z nią przedwczesne kleszcze, psie spacery pachnące ogniskiem, skórzana kurtka, w której trochę marznę, ale do zimowych czuję intensywny wstręt  i szybko nie założe znowu. Nawet pierwsze wiosenne szpilki wyciągnęłam z szafy. Wszystko zmierza w dobrym kierunku.


Dodatkowo....


.... Porcelanowa jest ruda. Ruda jak lis. Jak wiewiórka. Ruda jak rdza i marchewka. Ruda jak jeszcze nigdy w życiu nie była!



Wiosna! To musi być wiosna!


czwartek, 17 marca 2011

Wieczór czasem idealny.

- nie przejmować się tym, że znowu dopiero po 20tej wyszło się z pracy
- wyjść na spacer z psami i nie marudzić nawet, jak pada tak, tak jak dziś
- wysłać faceta na skłosza
- wielkie makaronowe muszle zagotować w garnku wody
- zmiksować wędzonego łososia z serkiem typu philadelphia z dużą ilością czosnku, solą i pieprzem
- muszelki wypełnić zmiksowaną mazią
- wstawić na chwilę do piekarnika
- do butelki desperadosa wsunąć słomkę i wysiorbać od razu wylewającą się pianę
- zjeść, wypić, JUTRO PIĄTEK!!!!!




Fajnie, że jutro piątek.

środa, 9 marca 2011

Paweł Krzesło.

Swojego czasu mieszkałam w centrum stolicy i mieszkaniu temu nierozerwalnie towarzyszył dźwięk rurek  drewnianych obijanych o krzesło. Często dźwiękom tym towarzyszyły moje wizualizacje, jak zbiegam na dół, dopadam grajka, wyrywam mu kije i okładam go nimi z całych sił. Serio. O ile przechodząc obok i wsłuchując się w te odgłosy zaledwie przez kilka minut można nie zwrócić uwagi na ich irytujący dźwięk, o tyle po godzinie słuchania ma się naprawdę dość.

I nawet dzisiaj, wspominając czasem te czasy towarzyszy mi wizja tego krzesła, tego Pana, tych kijków...

A dzisiaj czytam sobie newsy i co widzę! To nie jakiś tam chory umysłowo grajek, wyzwolony artysta uliczny czy też zwykły wandal audiowizualny, ale najnormalniejszy w świecie celebryta - Pan Paweł Krzesło! Jego twórczość na tyle wybija się ponad przeciętny tłum uliczny, ze IKEA uczyniła go twarzą swojej kampanii, dala krzesła, dała głosowanie na fejsbuku, dała fejm, a Pan Krzesło dał czadu! Teraz łupie kijami w markowe krzesła made by IKEA.


No i tylko jedno mnie nachodzi pytanie - bo on podobno już 4 krzesła rozwalił. A ja dobrze pamiętam, jak dzień w dzień, rok w rok IKEA przekonuje nas, że jej krzesła są niezniszczalne na dowód czego w formach z plexi bez przerwy gibią się dziwne maszyny.

Więcej info tu.  

Swoją drogą bardzo mi się to podoba :)

czwartek, 3 marca 2011

spać spać spać, po stokroć spaaaać!!!!

2713_c80b


Kończę ten tydzień na oparach i żadnym pocieszeniem nie jest tłusty czwartek, bo to DOPIERO czwartek. W tym stanie rolę śpiącej królewny mogę odegrać zawodowo. Moje powieki są ciężkie, są taaaakie ciężkie... Nawet ponarzekać porządnie nie mogę, bo przecież deadline'y gonią, spotkanie za spotkaniem i masa rzeczy do zrobienia najlepiej na wczoraj. Marzę o miękkiej mojej pościeli, o poduszce pod głową, o ciszy... I żebym nie musiała. Żebym poprostu nie musiała.

W piątek wieczorem człowiek zawsze sobie myśli, że ma teraz tyle czasu dla siebie, a w niedzielę popołudniu jak zawsze orientuje się, że zapomniał się wyspać... I ja to wiem już przy czwartku i nie ma co się łudzić - za w ten weekend będzie dokładnie tak samo. No, chyba, że może wreszcie wiosna nadejdzie.

Od rana jestem marudna i kapryśna, najlepsza na odległość długiego kija. Jestem prawie pewna, że wstałam lewą nogą. Pro forma zjadłam 3 pączki, bez nadzieji na poprawę na lepsze wypiłam dwie kawy, a pracy mam tyle, że powinnam dzisiaj wogóle nie wyjść do domu.   


4536_0c8d_500

wtorek, 1 marca 2011

zrobiłam szoping

To jakby pierwszy zwiastun wiosny. W sumie drugi po hiacyncie, kóry pachnie jak szalony w domu.
Więc wczoraj byłam na zakupach. Pierwszych od 2 miesięcy. Dzisiaj mam zakwasy w rękach od noszenia tych toreb. Bo, nie ukrywajmy, na zakupach byłam psem spuszczonym z łańcucha, wyposzczona do granic możliwości. Gdybym miała jeszcze jedną rękę... eh.
W każdym bądź razie, w drodze powrotnej, pomyślałam, że jak mój Luby zobaczy mnogość siat i toreb, to padnie.
Nie padł na szczęście, dzielnie to przyjął. 

Umieściłam na blogu po prawej stronie termometr. To kolejny etap zakliania wiosny.  Rano było -7, później -3, a niedawno jak sprawdzałam +1. Najs. Napalam się na tą wiosnę mocno, ale już dwa razy biegałam w wiosennej kurteczce po czym spadł śnieg i pozbawił mnie złudzeń.   

....


No i napisałam sobie taki luźny, lekki tekst, po czym wpadłam na ten obrazek i pomyślałam, że - parafrazując mistrza - dopóki nie istniał internet, nie wiedziałam, że jest tylu idiotów na świecie.
Codziennie znajduję coś, co rozbraja mój system nerwowy i ciśnie złe słowa na usta. fuck.

8248_7d8d
Relax bejbe, relax

Ostatnio mało jestem uduchowiona, nie mam czasu ani sił na rozważanie istoty istnienia. Ciągle w biegu pilnuję deadline'ów. Ostatnie pół roku, kiedy mogłam wstać rano, pójść z kocem na trawę i patrzeć leniwie w chmury, wydaje się tak bardzo odległe. Teraz, jak tylko się kładę - momentalnie zasypiam ze zmęczenia. Pomyslałam o tym wczoraj, gdy podczas Bardzo Ważnego Spotkania Zawodowego, takiego, na którym trzeba analizować procenty, cyfry i excele, atrakcją była gra na miedzianych misach i dzwonkach. Przyznam szczerze, że było to niesamowitym doznaniem. Każdy dźwięk jakby wkręcał się w ciało relaksując je w przyjemny sposób. Poczułam się wyciszona, zatrzymana na chwilę w miejscu, odprężona. Niezwykle przyjemnie dźwięki rozchodziły się po całym ciele, zupełnie jak podczas masażu.

Natchniona tym spektaklem wczorajszy wieczór zorganizowałam sobie w domu w oparach kadzideł, blasku świec i z nastrojowo plumkającą muzyką. Takie małe wielkie przyjemności.